Nakaz zapłaty, czy to ostateczność dla dłużnika? NIE! To możesz zrobić… Historia o wyjściu z długów Pana Marka z Włocławka.
„Nakaz zapłaty. Nie da się ukryć, że brzmi to jak wyrok. Zawsze tego typu sprawy kojarzyły mi się z przestępcami, ewentualnie biznesmenami, którzy dorobili się na swojej nieuczciwości.
Kto by pomyślał, że prędzej czy później będę zmuszony zagłębić się w tą tematykę i szukać dobrego rozwiązania. Ale po kolei… wpadłem w spiralę długów. Początkowo wszystko układało się dobrze. Przez długi czas szukałem pracy w swoim zawodzie.
Tułałem się od jednej dorywczej do drugiej i ciężko było mi zagrzać miejsce w jednej firmie. Jako, że byłem informatykiem, również z zamiłowania, chciałem w końcu trafić na spółkę, która pozna się na moim talencie, w efekcie czego zostanę w niej już na stałe. Po roku odbijania się niczym piłeczka z jednego wakatu na drugi w końcu znalazłem. Duża, można powiedzieć, że międzynarodowa firma szukała informatyka z doświadczeniem. Natychmiast wysłałem im swoje CV. Nie minęły 24 godziny, a już na swojej skrzynce miałem odpowiedź – chcą się ze mną spotkać. Pojechałem na spotkanie i od razu podpisałem umowę.
Jako, że na kartce figurowały zarobki rzędu kilku tysięcy złotych. Przyznam szczerze, byłem w niebie.
Na pewno większość z Was sprawdziłaby przedtem z jaką firmą ma do czynienia. Niestety, ja tego nie zrobiłem. Pobieżnie rzuciłem oko na umowę, podpisałem i następnego dnia pojawiłem się w pracy. Pierwszy tydzień to była prawdziwa sielanka. Rozmarzyłem się na temat rzeczy, jakie będę mógł kupić za pierwszą wypłatę. W sumie nie chciało mi się czekać, aż dostane przelew.
Trzy dni przed umówiony terminem, poszedłem i… kupiłem na raty samochód. Zawsze marzyłem o czterech kółkach, ale nigdy nie było mnie na nie stać. Nowiutkie autko i raty w wysokości 2 000 złotych. Niby dużo, ale dla kogoś kto zarabia kilkanaście tysiączków to nic
Przyszedł koniec miesiąca i… nic. Wypłaty jak nie było tak nie ma. Przeczekałem jeszcze kilka dni i nadal na koncie zero. Poszedłem do przełożonego, a ten zaczął mi mydlić oczy. Dopiero znajomy podesłał mi informacje z sieci, że w przypadku firmy, w której pracuje to zupełnie normalne. Oni nigdy nie wysyłają pieniędzy na czas. Ba… w większości przypadków wcale nie płacą. Co miałem zrobić? Za kilka dni muszę zapłacić pierwszą ratę, a z obiecanej wypłaty nici.
Sprawa ciągnęła się przez dłuższy czas. Nie pamiętam dokładnie ile. Zwlekałem z zapłatą pierwszej raty i jednocześnie walczyłem z nieuczciwym pracodawcą. W końcu… stało się. Przyszedł mi nakaz zapłaty. Wpadłem w panikę. Nie miałem pieniędzy, nie wiedziałem co robić. Gdyby nie pomoc rodziny pewnie uciekłbym na koniec świata. Ktoś z dalszych krewnych polecił mi Actius Finanse.
Mimo, że nigdy nie słyszałem o tej firmie, postanowiłem skontaktować się z jej przedstawicielem. Actius udzielił mi bardzo atrakcyjnej pożyczki, którą mogłem przeznaczyć na spłatę zobowiązań. Dzięki temu miałem czas, by odwołać się od nakazy zapłaty, a także wnieść sprawę do sądu przeciw nieuczciwemu pracodawcy.
Chociaż chwilę to trwało. Wyszedłem na prostą. Do tej pory, jak pomyślę, że przez własną głupotę wpadłem w takie bagno, jest mi słabo. Na szczęście w porę skontaktowałem się z konsultantem Actius Finanse.
Przestrzegam Was wszystkich – zanim zaczniecie gdzieś jakąś pracę, sprawdźcie opinie o danej firmie„.
One thought on “Nakaz zapłaty, czy to ostateczność dla dłużnika? NIE! To możesz zrobić…”
wycena mieszkania przez biegłego i komornika